Dzisiaj u mnie się nic ciekawego nie działo . Dzień jak każdy inny. Żeby jednak nie było, że piszę jakieś nudy typu " Wiecie dzisiaj wstałam, zjadłam, pograłam na kompie, wyszłam na pole, zjadłam obiad, oglądnęłam telewizje, zjadłam kolacje i poszłam spać". Nie chcę was zanudzić więc dzisiaj opowiem wam na zmianę o moim śnie z przed kilku dni. A więc: "Znajdowałam się w kościele byłam ubrana w dżinsy, kolorową koszulkę i obcasy. Koło mnie stała moja najlepsza przyjaciółka Lola miała na sobie rurki, fioletową koszulkę i takie same jak ja obcasy. Można by pomyśleć, iż to najzwyklejszy kościół ale jednak... ściany były kolorowe. Wszystkie kolory tęczy. Ksiądz ubrany był w ubranie z lat 70 a na głowie miał barwny pióropusz. Wszyscy tańczyli, nagle koło mnie przeleciała gromada dzieci. Jedno z nich złapało mnie za rękę . Teraz razem z nimi pędziłam między ławkami trzymając się za ręce. Ksiądz siedział spokojnie jakby się nic nie działo. Dopiero po pewnym czasie wstał poszperał w swoim "kostiumie" i wyciągnął zegarek. Pewnie uspokoi teraz całą te graję pomyślałam, lecz stało się inaczej. Ksiądz wszedł na ambonę i zaczął się kręcić jak szalony. W końcu nie wytrzymałam weszłam na ołtarz i próbowałam wytłumaczyć im, że jesteśmy w świętym miejscu. Jednak i to nie pomogło. Dałam sobie spokój. Wróciłam do Loli, ktoś w tym momencie pogłośnił muzykę. Teraz dobrze zrozumiałam, że to moja ulubiona piosenka. Jakiś mężczyzna wyskoczył za zakrętu i podszedł do mnie stwierdzając, iż jest moim mężem a ta cała impreza to moje przyjęcie urodzinowe. Nie mogłam zrozumieć o co chodzi. Kuba bo tak miał na imię mężczyzna przedstawił mi dzieci, które niby były moje. Popatrzyłam na ręce lśnił tam piękny pierścionek. Teraz wszystko było jasne! Popatrzyłam w lustro, które było obok. Wszystko się zgadzało byłam dorosła. Maciek, Tomek i Madzia (moje dzieci) złapały mnie za rękę i zaprosiły do zabawy. Teraz dopiero sobie uświadomiłam, że to sen! Zaczęłam się kręcić w kółko sama nie wiem czemu. Świt wirował coraz szybciej aż w końcu się obudziłam. To Lola krzyczała bo mój pies wpadł jak szalony do pokoju i zaczął ją lizać po twarzy. Tak teraz zapytacie skąd Lola w moim domu już tłumaczę... Przyjaciółka była u mnie na noc. Nawet nie przypuszczacie jakie przygody nas tej nocy spotkały. Chcecie wiedzieć jakie? Opiszę to wszystko w najbliższym czasie, lecz żeby nie było tak łatwo musi pojawić się choć jeden komentarz :-D (Wiem, że ten sen nie jest jakiś fantastyczny ale cóż...)
PS Obiecałam na początku dodawać codziennie jakiś post. Niestety nie dotrzymam tej obietnicy i posty będą się pojawiać zróżnicowanie. Dlatego, że nie codziennie mam jakieś przygody lub ciekawe sny a opisywanie jakiś nudziarstw raczej by wam się nie spodobało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz